Legia tam była:
Proklamacja niepodległości Polski

Legia tam była:
Proklamacja niepodległości Polski

Odznaka pamiątkowa wydana przez Naczelny Komitet Narodowy z okazji proklamacji niepodległości Polski
Odznaka pamiątkowa wydana przez Naczelny Komitet Narodowy z okazji proklamacji niepodległości Polski

„Odbudowujemy Polskę Niepodległą, z własna monarchią i ustrojem konstytucyjnym” […] Aż wreszcie gdy skończył te słowa Brygadier Haller i okrzyk wzniósł: -„Niech żyje Polska Niepodległa!” – jakoby burza się rozpętała. Krzyk taki się podniósł potężny, taką radością, szaleństwem nabrzmiały – jakoby to nie kilka tysięcy piersi go wyrzuciło – lecz Naród cały […]”

W taki sposób odczytanie treści Aktu 5 listopada znanego również pod nazwą Proklamacji Niepodległości Polski  zapamiętał Wacław Lipiński, autor wspomnień legionowych „Szlakiem I Brygady”. Uroczystość powyższa odbyła się przed pułkami Legionów zgromadzonymi na placu apelowym w Baranowiczach na Litwie gdzie wówczas stacjonowały.

Ten mały fragment wspomnień doskonale pokazuje jakie potężne pragnienie wolności i potrzeba własnej państwowości tkwiła w legionistach oraz z jak silną tęsknotą wypatrywano momentu odzyskania przez Polskę niepodległości.

Od kiedy niepodległość?

Dzisiaj Świętem Niepodległości jest dzień 11 listopada. To data symboliczna. Oficjalnie święto ustanowiono dopiero w 1937 r. Wcześniej co prawda również ten dzień świętowano choć nieoficjalnie uznając podpisanie rozejmu w Compiègne, kończącego działania Wielkiej Wojny jako umowny moment narodzin nowej, niepodległej Polski.

Z punktu widzenia polskiego nie wydarzyło się bowiem nic rozstrzygającego w sprawie polskiej akurat 11 listopada 1918 r. a niepodległość nie przyszła z dnia na dzień. Mimo tego, że formalnie Rada Regencyjna nawet kilka dni wcześniej ogłosiła niepodległość Polski to w niektórych regionach kraju nadal trwały walki o niepodległość, np. w Przemyślu 11 i 12 listopada ginęli „Zuchowaci” w walkach z Ukraińcami.

Gdyby jednak chcieć wskazać ten jeden, konkretny moment, w którym tysiące Polaków równocześnie poczuło, że niepodległość wreszcie jest na wyciągnięcie reki i nic jej już nie może cofnąć to według mnie miało to miejsce dwa lata wcześniej, 5 listopada 1916 r.

Co to za Akt?

Był to dokument zawierający zobowiązanie władz niemieckich i austriackich do utworzenia niepodległego Państwa Polskiego. Nie zawierał konkretów takich jak określenie granic czy zależności od dotychczasowych zaborców ale i tak był milowym krokiem w dotychczasowej polityce wielkich mocarstw wobec Polaków.

Oczywiście z dzisiejszą wiedzą nie można wydarzenia z 5 listopada traktować jako daty odzyskania niepodległości chociażby dlatego, że Akt dotyczył tylko fragmentu ziem dawnej Rzeczpospolitej a także jak się później okazało zawarte przez zaborców w dokumencie deklaracje miały zgoła inny cel niż uwolnienie Polaków. Chodziło wówczas jedynie o pozyskanie kolejnego licznego narodu dla interesów Państw Centralnych w nadziei, że obywatele z proklamowanego Królestwa zasilą szeregi austriackiej i pruskiej armii. Powołane 5 listopada Królestwo Polskie nie było zatem ani niepodległe ani nie mogło się uwolnić od zależności dawnych zaborców.

Był to jednak pierwszy moment kiedy oficjalnie państwa zaborcze musiały pokazać, że niepodległość Polski nie jest zwykłą mrzonką Piłsudskiego i jego legionistów. Gest na jaki zdecydowali się Niemcy i Austriacy zmusił również Rosjan do podobnej deklaracji w 1917 r. i to było najważniejszą konsekwencją tego dokumentu. Mimo nikłego efektu był to jednak ważny moment w historii naszego Narodu bowiem pomijając wszystkie nieszczere intencje zaborców w  wydarzenie to wpisało się również się coś niezwykle prawdziwego – była to niepowtarzalna radość, ekscytacja i nadzieja dla Polaków z faktu proklamowania własnego państwa. W Legionach starsi oficerowie podchodzili do aktu z dystansem słusznie doszukując się drugiego dna ale dla żołnierzy było to urzeczywistnione spełnienie marzeń.

Trzeba jednak zauważyć, że nie wszędzie radość z manifestu cesarzy była jednakowa. Równoległe uroczystości ogłoszenia aktu z udziałem legionistów odbyły się jeszcze w Warszawie i w Lublinie. Ich organizatorami byli jednak gubernatorowie zaborców Beseler i Kuk więc tam przez polskich obserwatorów przyjęte zostały blado, nieufnie i ze znacznie mniejszym entuzjazmem. Sto dwadzieścia lat zaborów (a licząc od pierwszego zaboru to jeszcze więcej) odcisnęło swoje piętno a Niemcy i Austriacy mimo pięknych słów nadal pozostawali okupantami.

Moment powitania Komendanta Piłsudskiego przez warszawiaków po jego przybyciu do miasta 12 grudnia 1916 r.
Moment powitania Komendanta Piłsudskiego przez warszawiaków po jego przybyciu do miasta 12 grudnia 1916 r.

Pierwsze głosy w sprawie polskiej

Pierwsze wzmianki o poruszanym w gazetach politycznym „problemie do rozwiązania” dotyczącym Polaków odnotował por. August Krasicki w swoim „Dzienniku z kampanii rosyjskiej”. Pod datą 9 kwietnia 1916 r zanotował:

W gazetach ciekawe exposé kanclerza Beethmana-Hollwega w parlamencie niemieckim tej treści o Polsce: „Historja posunęła się nieubłaganym krokiem naprzód i nie zawróci z drogi. Niemcy i Austro-Węgry nie miały zamiaru ruszania kwestji polskiej. Poruszył ją los bitew, teraz ona istnieje i czeka na swoje rozwiązanie. Rozwiążą ją Niemcy i Austro-Węgry”.

O sprawie polskiej zaczęło się intensywnie mówić na forum międzynarodowym wraz ożywieniem działań wojennych w czerwcu 1916 r. i początkiem ofensywy Rosjan. Gazety informowały wówczas o wystąpieniach posłów parlamentu węgierskiego, którzy skrytykowali Austro-Węgry za brak jasnego ustosunkowania się do Polaków  – istotnej mniejszości etnicznej wchodzącej w skład ówczesnej monarchii Austro-Wegier. Nie wynikało to jednak z troski o brak dotychczasowego rozwiązania polskich spraw ale o wskazanie w jaki sposób rząd powinien pozyskać dalszych sojuszników.

Nową politykę Austro-Węgier odnotował również Wacław Lipiński w swoim pamiętniku:

19 czerwca 1916

Andrassy na sejmie węgierskim znowu obszernie mówił o Polsce (chodzi o posła Gyula Andrássy Juniora – przyp.GK). Dziwił się dlaczego do tej chwili Austro-Węgry nie wypowiedziały jeszcze szczerze linii swych poglądów, wedle których mają zamiar załatwić kwestię polską. Mówił dalej, że Polacy niepewni swych losów nie mogą stanowczo opowiedzieć się przy państwach centralnych. Sejm węgierski już drugi raz z rzędu omawia kwestię polską w duchu nadzwyczaj dla nas przychylnym.

Polityka Piłsudskiego

Po bitwie pod Kostiuchnówką Piłsudski wraz z Radą Pułkowników stanowczo zaczęli domagać się proklamowania niepodległego Państwa Polskiego z własnym rządem i armią. Rozpoczęła się gra polityczna Komendanta wspierana poprzez stronnictwa polskie oraz lobby narodowe.

Zdając sobie sprawę z ogromnych potrzeb kadrowych Komendant wywarł presję na zaborców. Złożył dymisję z dowództwa I Brygady Legionów wywołując tym samym masową falę podań o zwolnienie wśród legionistów. Niemcy i Austro-Węgry chcąc uspokoić nastroje zdecydowały się na ustępstwa. Podniesiono rangę Legionów poprzez utworzenie przy CK Armii regularnego Polskiego Korpusu Posiłkowego.

Jednocześnie zdecydowano się na ziemiach odzyskanych spod rosyjskiej jurysdykcji utworzyć Królestwo Polskie oraz powołać przy armii pruskiej regularne Wojsko Polskie, którego namiastką miały być kadry legionowe. Nowa formacja miała nosić nazwę Polska Siła Zbrojna. Pułki legionowe tymczasem zostały przewiezione z linii Stochodu na północ, do Baranowicz gdzie miały oczekiwać na dalszy transport do rożnych miast w Królestwie.

Pamiętnik Stanisława i Tadeusza Tyrowiczów (fragmenty)

Wydarzania powyższe opisali dwaj piłkarze ówczesnej Legii  – Tadeusz i Stanisław Tyrowiczowie w pamiętniku z okresu służby w Legionach. Fragmenty dotyczące wcześniejszych dni i bitwy pod Kostiuchnówką przedstawiłem w artykule Kostiuchnówka – preludium do niepodległości. Dziś czas na drugą cześć pamiętnika dotyczącą rodzącej się niepodległości. Podobnie jak poprzednio przedstawiam pamiętnik z zachowaniem oryginalnej formy i minimalistycznymi zmianami redakcyjnymi (opis zmian redakcyjnych można znaleźć w artykule o Kostiuchnówce). Prezentowane fragmenty dotyczą tzw. „sprawy polskiej” a istotne zapisy odnoszące się do wydarzeń z nią związanych oznaczyłem boldem.

Obaj bracia służyli w Oddziale Telefonicznym przy Komendzie Legionów gdzie mieli możliwość zapoznawania się z kulisami wydarzeń. Zasłyszane rozmowy, przesyłane meldunki i komunikaty komentowali na kartach swojego pamiętnika. To unikalny materiał pozwalający prześledzić w jaki sposób kumulowały się nastroje dotyczące niepodległości w Legionach począwszy od iskierki nadziei, przez liczne rozczarowania, niezrozumienie, autentyczne tragedie aż po euforię po ogłoszeniu Aktu 5 listopada.

Bracia Tyrowiczowie pochodzili ze Lwowa a przed wojną byli sportowcami Lechii Lwów. W czasie I wojny światowej występowali natomiast w Legii przechodząc z Legionami szlakiem najważniejszych wydarzeń odradzającej się niepodległości od bitwy pod Kostiuchnówką, poprzez Proklamacje Królestwa Polskiego, wkroczenie do Warszawy, kryzys przysięgowy, bunt Legionów pod Rarańczą i obozy internowania na Węgrzech. Dzięki temu od bezpośrednich świadków możemy dowiedzieć się jak wyglądała ich droga do niepodległości.

Legia tam po prostu była – zapraszam do lektury!

ent pamiętnika braci Tyrowiczów
Fragment pamiętnika braci Tyrowiczów

12 lipca 1916

Noc spędziliśmy w namiocie. Już jesteśmy wyspani. Odwiedzili nas (nazwiska nieczytelne). Z Lechii wszyscy zdrowi i doskonale się czują. Football odchodzi. Otrzymaliśmy dość dużą pocztę.

25 lipca.

Nic nowego. Pogoda ładna – kąpiemy się – codziennie gramy w football . Na froncie tylko walki artyleryjskie. Z balonem obserwacyjnym mamy połączenie telefoniczne.

Niemiecki balon obserwacyjny. Często służył do koordynowania ognia artyleryjskiego. Połączenie z takim balonem było realizowane poprzez standardowy telefon przewodowy.
Niemiecki balon obserwacyjny. Często służył do koordynowania ognia artyleryjskiego. Połączenie z takim balonem było realizowane poprzez standardowy telefon przewodowy.

4 sierpnia

(…) Dziś na froncie spokój, nie atakują i wcale na atak się nie zanosi. Pogoda wstrętna, deszcz i silny wiatr i zimno. Dziś krąży pogłoska, że w tych dniach zostanie oficjalnie ogłoszone niepodległe Królestwo Polskie. Wielka radość bo i nas z frontu na organizację mają ściągnąć. W walkach wieczornych wzięto 250 jeńców i 2 km z czego nasi wzięli ok. 60 jeńców.

5 sierpnia

Noc zimna i wietrzna przeszła spokojnie. Przez cały ranek głośno mówią o naszym wyjeździe, o utworzeniu Królestwa niepodległego i o armii polskiej. Mamy wyjechać prawdopodobnie do Warszawy. Wyjazd szybki zapewnia rozmowa kap. Nieniewskiego z szefem sztabu 11 bawarskiej dywizji, który się wyraził że „prawdopodobnie przy następnych atakach rosyjskich nie będą mieć przyjemności walczyć z Legionami gdyż pojedziemy w głąb kraju.”  (…)

6 sierpnia

Dzień cały przebiegł bez istotniejszych zmian. Na froncie spokój. Rano cała eskadra lotników pruskich (26 sztuk) poleciała obrzucić bombami Trojanówkę i Maniewicze. W południe przyjechał szef sztabu rtm. Kochański, który przywiózł ważne wiadomości z „Hinterlandu” – jak się sam wyraził. (Hinterland – [niem.] prowincja. Tu akurat mowa o Krakowie. W rozumieniu Austro-Węgier Wiedeń był stolicą a reszta prowincją – przyp.GK) Tak dobre, o których byśmy ani śnili, jednym słowem dla nas korzystne. Wyjazd nasz jednak wg niego został nieco odroczony dopóki sprawa nasza całkowicie nie dojrzeje(…)

9 sierpnia

(…) Słychać gwałtowny atak artylerii na polu koło Zarzecza i Stobychwy. Tam w ciągu dnia wczorajszego odparto 5 wielkich ataków i obecnie ciągle Mochy atakują lecz bez skutku. Wszystkie ataki z wielkimi stratami dla nich zniwecza nasza silna artyleria. Oczekujemy z niecierpliwością chwili wyjazdu. Mamy jechać tymczasowo na odpoczynek do Radomia (Komenda) zaś  całe Legiony w obszarze Radom-Puławy. Potem ma się wyświetlić nasza sprawa Polska, daj Boże by wreszcie do skutku doszła.

12 sierpnia

Po gwałtownej burzy w nocy dzień nadszedł piękny. Pierwsza wieść jaka nas uderzyła była utrata Stanisławowa. Mimo woli coś szepce człowiekowi w duszy, że Lwów w coraz gorszej sytuacji i, że Moskale choć żółwim krokiem przecież do Lwowa zajść mogą a wtedy znów będzie klapa z domem.

Diabli nadali tą całą wojnę. Całe szczęście, że jeszcze armia Bothmera trzyma się, w niej cała nadzieja. (…)Wieczorem przyszła kartka z Czerwonego Krzyża do Komendy LP pisana przez ppłk Minkiewicza (mowa o Henryku Minkiewiczu-Odrowążu, dowódcy 3 Pułku Piechoty – przyp.GK). Donosi przed datą 23.07, że został wzięty do niewoli przy odwrocie 6.07 o 6 po południu wskutek otoczenia przez silny oddział rosyjski. Wraz z nim wzięli jeszcze do niewoli Rosjanie dr Grossa, por. Fiałkowskiego, por. Bardla i chor. Morawskiego. Obecnie są w drodze lecz nie znają celu podróży. Żal nam go bo jak się wyjawi, że był on u nas sztabowym kapitanem to gotów jeszcze dyndać.

Co do naszego wyjazdu nastał lekki pesymizm wskutek niepowodzeń w Galicji Wschodniej. Bowiem wszystko wojsko od nas grupują w Galicji, nawet zapowiedziane dwa korpusy Turków, które miały przybyć do Kowla tam miały być skierowane. Zatem musimy czekać aż sprawa się wyjaśni. Znowuż z innego źródła „wiarygodnego” dzwonią, że 17bm front opuścimy – dałby Bóg bo dosyć tego bezmyślnego życia.(…)

13 sierpnia

Noc przeszła spokojnie. Meldunki z frontu nie przynoszą nic nowego. W sąsiednich dywizjach też nic szczególnego nie zaszło. Dzień dzisiejszy cudowny – pogoda i słonecznie. Dziś się kąpałem. Po dłuższej przerwie gramy w football. Chodzą słuchy, że jeszcze przed 20-tym tego miesiąca wyjeżdżamy. Z wielką niecierpliwością oczekujemy tej chwili. (…)

Współautor pamiętnika, Tadeusz Tyrowicz, piłkarz Legii z czasów Legionów Polskich
Współautor pamiętnika, Tadeusz Tyrowicz, piłkarz Legii z czasów Legionów Polskich

16 sierpnia

Dzień przeszedł spokojnie bez zmian. Przyjechał kolega Kotowicki z Piotrkowa. Opowiadał, że 100 Pułk Piechoty Austriaków (kadra) ma opróżnić kwatery dla Legionistów do 18 sierpnia. Tak samo pułk 54 w Kielcach. Poza tym opowiadał, że mnóstwo pruskiego wojska jedzie do Galicji w kierunku Lwowa. Oby tylko tych Mochów wstrzymali, tu będzie dobrze. Dziś telefonicznie mówił mjr. Kazaysel (niecz.) z AOK Dywizjonem w Kowlu z kapitanem Nieniewskim i miedzy innymi rzekł: „Jetzt wird hier Polen sein” (Teraz tutaj będzie Polska – przyp.GK) Sadzimy więc , że w krótkim czasie przecież coś nastąpi. Jakiś lepszy nowy zwrot w życiu Polaków. Przypuszczenia te potwierdzają ciągłe wyjazdy oficerów jako kurierów do A.D.K. lub Warszawy, jakoż dzisiejszy wyjazd rtm. Kochańskiego do Warszawy gdzie ma go oczekiwać Jaworski (prezes N.K.N) i Sikorski (Naczelnik Departamentu Wojskowego).

18 sierpnia

Nadszedł dzień dla nas pod wielu względami ważny. Przede wszystkim urodziny cesarza Franciszka Józefa co dało jeden powód więcej znowu , że oficerowie dzień prawie cały w towarzystwie austriackich i pruskich oficerów wcale rzetelnie i z przejęciem się zapijali i urządzili nadzwyczajny obfity obiad. My mając służbę przedpołudniową najgorzej na tym wyszliśmy bo musieliśmy się topić z gorąca (kuchnia oficerska zaraz za ścianą do nas przylega) i gwałtem wdychać cisnące się zewsząd zapachy i aromaty najrozmaitszych pieczonych frykasów.

Lecz i z innego faktu dzień ten jest dla nas pamiętnym – naturalnie w związku pozostając z urodzinami cesarza. Nie wiedzieć dlaczego ogólna opinia w Sztabie Komendy (szczególnie niższe szarże oficerskie i legioniści) wytłumaczyli dzień ten jako ostatni termin zadeklarowania się państw centralnych co do  sprawy Polski.

Naturalnie nie obeszło się bez plotek najrozmaitszych, lecz ranek nic nam nie przyniósł. Oczekiwano z ufnością rozstrzygnięcia w południe lecz i ten milcząco przeminął. Czekano dalej , a nóż wieczór coś przyniesie? Lecz ten również niepostrzeżenie przeminął. Nastąpiło niemałe rozczarowanie „drucików” i „kałamarzy” (żartobliwa nazwa żołnierzy kompanii telefonicznej i służb kancelaryjnych – przyp.GK).
Zaś dzień cały zakończył obwieszczeniem kapitan Kleeberg w rozmowie telefonicznej z ppor. Rotarskim „Ni z tego, ni z owego będzie Polska na pierwszego!”
(mowa o Stefanie Rotarskim i Franciszku Kleebergu – późniejszym, ostatnim walczącym generale września 1939 r.– przyp.GK). Czekamy na pierwszego, cierpliwości nam nie brak. Dwa lata wyczekujemy cóż więc znaczy tych dni parę.

20 sierpnia

Dziś przyjechał z Warszawy rtm. Kochański. O tyle z tym przyjazdem wyświetliła się nasza sprawa, że została niezałatwioną a właściwie przez centralne państwa załatwiona lecz z warunkami dla nas nie do przyjęcia. Niestety brak mi bliższych szczegółów.

Nie ma to wpływu jednak na nasz urlop, a właściwie na nasz wypoczynek. Nastąpić on musi ze względu na przemęczenie nasze i dać nam go może łatwo Naczelna Komenda Armii gdyż zluzowanie jakiejkolwiek dywizji na froncie jest kwestią kilku lub kilkunastu minut. Jednak nie zapowiada się ten urlop jak dawniej. Nie wiedzieć czy będziemy w Lublinie, czy nasze kwatery będą obejmować tak wielki obszar jak projektowano, ot wsadzą nas w jakąś  dziurę blisko frontu by dać nam ten odpoczynek no a w razie potrzeby wsadzą nas w linię bojową.

Stanisław Tyrowicz, brat Tadeusza - współautor pamiętnika, również związany z Legią z czasów Legionów
Stanisław Tyrowicz, brat Tadeusza – współautor pamiętnika, również związany z Legią z czasów Legionów

29 września

Rano Jenerał ze sztabem w kwaterze II Brygady oddał komendę I Brygady płk. Janszajtisowi w miejsce ustępującego Piłsudskiego. Zaprowadzono nowy układ pułków w brygadach. Dotąd I Brygada składała się z 1 i 2 pp, II Brygada z 3 i 4 pp, zaś III Brygada z 5 i 6 pp . Jest to o tyle dobre, że zniknie może ta różnica między brygadami… (Tadeusz Tyrowicz podaje w pamiętnikach numerację wewnętrzną obowiązującą wyłącznie w Legionach, oficjalnie pułki I Brygady nosiły numery 1 i 5, II Brygady 2 i 3 a III Brygady 4 i 6 – przyp. GK)

30 września

(…) Dziś Stach wyjeżdża na urlop. Mam dzień wolny po nocnej służbie. O Piłsudskim krążą różne wersje. Mówią, że zanim wystąpił też Sosnkowski, że obaj zostali internowani, że Roja tez do dymisji się podał.

1 października

Dziś niedziela, Stach już w domu. U nas spokój, na froncie nic ciekawego. Coś dzieje się w Legionach  – dużo się mówi o ostatnich wypadkach, o Piłsudskim, o Januszajtisie, o Roji. Ale nie wiadomo co prawda. Różne plotki krążą, niektóre nawet tak fantastyczne , ze wierzyć się nie chce. Mówią, że jeden naszych oddziałów Karabinów Maszynowych przeszedł do Moskali, ze pułk Beliny gdzieś zagadkowo znikł itp. Są to wszystko plotki i to nieprawdziwe. W sztabie i u pułkowników na froncie toczą się ciągłe jakieś tajemnicze narady, ciągłe zjazdy. To jedno jest pewne. Oficerowie wszyscy  i instruktorzy u nas noszą już nasze czapki i odznaki, Jenerał też. (mowa o porzuceniu obowiązujących austriackich elementów munduru na korzyść polskich choć nadal nieoficjalnych. „Jenerał” to gen. Stanisław Puchalski – przyp.GK)(…)

2 października

(…) Znowu słyszy się przeróżne plotki. Rano przywiózł do centrali Jan Przeździecki odezwę trzech brygadierów (Haller, Januszajtis i Zieliński) do legionistów. Tworzy się I Korpus Polski z Piłsudskim na czele itp. Więc to jest nowość! (mowa tu o Polskim Korpusie Posiłkowym – nowym wcieleniu Legionów zastępującym dotychczasową strukturę pospolitego ruszenia przez podniesienie rangi Legionów do równych w  hierarchii pułkom austriackim i niemieckim – przyp.GK)
(…) Wieczorem podsłuchałem rozmowę I A. Gr. Bernharda Ob. Guntler z rtm. Kochańskim (rtm. Filip Kochański – Szef Sztabu Komendy Legionów – przyp.GK). Są już dokładne rozkazy naszego odmarszu. W nocy z 5-6 października zmienione zostają nasze pułki piechoty, z 6-7 października – Artyleria. Wyjazd nastąpi gdzieś 8-9 października.  Radość więc olbrzymia. Tym razem już na pewno rozstaniemy się z frontem. Czy to stoi w związku ze sprawa polską? Nie wiadomo.

6 października

(…)O naszym wyjeździe krążą różne najfantastyczniejsze wieści. Wszystkich intryguje to, że idziemy pod okupację niemiecką, że nikt nie wie do którego miasta i w które strony. Jest to trzymane w pełnej tajemnicy. Ja osobiście mam wrażenie, że sam jenerał też nie wie. Mimo naszego wyjazdu na froncie ciągle jeszcze wrzenie. Fakt jest, że niemal cały pułk Artylerii podał się do dymisji, tak oficerowi jak i żołnierze proszą o zwolnienie z Legionów (zainicjowana przez Piłsudskiego fala wniosków o zwolnienie ze służby w Legionach, miała wywrzeć presję na Austriakach i Niemcach w sprawie organizacji regularnej Armii Polskiej i utworzenia niepodległego Państwa Polskiego – przyp.GK). Co z tego wszystkiego wypadnie, nie wiadomo. Czuć tylko, że stoimy przed ważnymi wypadkami o ile w sprawie polskiej zapadnie bezwarunkowo w najbliższym czasie rozstrzygniecie. Jakie? Czy korzystne czy nie? Dziś jeszcze nikt nie wie.

Odznaka upamiętniająca Akt 5 listopada
Odznaka upamiętniająca Akt 5 listopada

8 października

(…)U nas w oddziale wszyscy się już pakują. Wymarsz przez Piaseczno (obecnie Pisoczne na Wołyniu – przyp.GK) naznaczony na 6 wieczór. Ja po powrocie ze służby (2 godzina po południu) zabieram się do pakowania. O godzinie 5 po południu wszystkie rzeczy są już na furze, konie zaprzężone – wszystko gotowe do wyjazdu. O 5.45 opuszczamy nasze kwatery już na zawsze, by ich nigdy więcej nie oglądać. Zajeżdżamy na punkt zborny trenu sztabowego na polach za Piasecznem. Stąd wraz z trenem sztabowym wyjeżdżamy do Grywiatek (obecnie Hrywiatki – przyp.GK)(…) W Grywiatkach stanęliśmy o 8 wieczorem. (…) Wagonowanie odbywało się znowu bez planu. Z krzykiem i wrzaskiem w czym  prym wiódł Michałowski zamiast o 12 godzinie w nocy wyjechaliśmy drugim transportem o godzinie 2.30 w nocy.

9 października

Jechało nam się jako tako bo do wagonu nanieśliśmy dużo siana i od razu pokładliśmy się spać. Za Kowlem skręciliśmy na Brześć Litewski, jechaliśmy bardzo szybko. Kraj, który przejeżdżaliśmy inny jest niż na Polesiu czy Wołyniu. Miejscami widać olbrzymie moczary i trzęsawiska, w innych miejscach zaś olbrzymie lasy i bory. (…)
Po wyjeździe z Brześcia zorientowaliśmy się, ze jedziemy do Baranowicz. Mamy zajechać tam dziś jeszcze wieczorem. Przejeżdżamy kraj pusty. Wioski rzadko od siebie leżące i małe. Częściej spotyka się zagrody i dworki szlachty zaściankowej, niektóre bardzo malowniczo położone. Mijaliśmy cudne gaje brzozowe, laski liściaste i stare bory. Okolica zaczyna coraz bardziej nabierać charakteru typowych zakątków na Litwie opisywanych przez Mickiewicza.

10 października

Na razie mamy przez czas jakiś mieć zupełny odpoczynek, co jednak z nami dalej będzie nie wiadomo. W ogóle panuje wzburzenie i zniechęcenia za wywiezienia nas do Baranowicz zamiast na odpoczynek do Królestwa. Rozgoryczenie to rośnie z dniem każdym.(…) Jest ogólne mniemanie, że Niemcy na własną rękę tu nas wywieźli i, że tu przeczekać będziemy musieli czas aż się sprawa polska zupełnie wyświetli.

Chwila odczytania treści Aktu 5 listopada odbyła się zarówno w Warszawie na Zamku Królewskim, w Lublinie oraz przed pułkami legionowymi w Baranowiczach. Tu o niepodległej Polsce mówił do żołnierzy Józef Haller
Chwila odczytania treści Aktu 5 listopada odbyła się zarówno w Warszawie na Zamku Królewskim, w Lublinie oraz przed pułkami legionowymi w Baranowiczach. Tu o niepodległej Polsce mówił do żołnierzy Józef Haller

14 października

Dziś przyjechali z urlopu Jamka (Stanisław Jamka – kolega Tyrowiczów, piłkarz – pomocnik Legii- przyp.GK) i Michalik. Wiadomości z kraju – straszne plotki. Poza tym nic szczególnego.

15 października

Mam dzień cały wolny przed wieczorną służbą, pogoda ładna. Otrzymałem wielką pocztę. Po południu widziałem się z Darmosem i Tarnawskim (obaj byli wówczas piłkarzami – pierwszy 6pp drugi Legii – przyp.GK) Pożyczyłem im książki do czytania.

18 października

Dziś wysłała Komenda Legionów depeszę do 1, 5, 6, 4 pp, 1 Pułku Ułanów, komp. zapasów I Brygady, komp. technicznej i 1 Pułku Artylerii tej mniej więcej treści: Wymienione oddziały podadzą do 19 b.m do g. 9 wieczór listę tych legionistów, którzy chcą wystąpić z Legionów i przystąpić do Armii Austriackiej. Jako powód maja podać wszyscy „że uważają sprawę polską za upadłą”. Depesze tę należy uważać jako rozkaz.

19 października

Ten wczorajszy rozkaz Komendy Legionów wywołał wielki ruch i zamieszanie w oddziałach. Rozmaicie go sobie tłumaczono. Z 5 Pułku Piechoty nadesłano następującą depeszę:

„Do Komendy Legionów

Melduję posłusznie: wedle rozkazu (fonogram nr 265) ogłosiłem żołnierzom i podoficerom poddanym (niecz.) wskazaną formułkę do podpisania. Wszyscy bez wyjątku odpowiedzieli , że formułki tej BEZ PRZYMUSU nie podpiszą gdyż to byłoby przeciwne ich sumieniu i przekonaniu. Powtórzyli zatem swoje motywy jak przy raportach, które przedstawiłem Komendzie Legionów. Każdy żołnierz przedstawił swój własny motyw, który zapisałem i posłusznie przedkładam:

  1. Wolę służyć w C.K Armii niż w C.K Legionach bez Piłsudskiego.
  2. Uważam, że po odejściu Piłsudskiego Legiony sprawie polskiej nie służą.
  3. Proszę o zwolnienie gdyż po wyjściu Piłsudskiego uważam, że Legiony Polskie przestały być Legionami Polskimi.
  4. W walkach 27 miesięcznych nabyłem przekonanie, że Legiony Polskie bez Piłsudskiego istnieć nie mogą.
  5. Proszę o zwolnienie gdyż uważam dalszą służbę w Legionach podległych nie królowi polskiemu ani też rządowi narodowemu za niepotrzebne dla sprawy polskiej.
  6. Proszę o zwolnienie gdyż dalsza służbę w Legionach podległych władzy obcej a nie króla polskiego ani rządu narodowego uważam dla sprawy polskiej za bezprzedmiotowe a po ustąpieniu Komendanta Głównego Józefa Piłsudskiego dalsza służba w takich Legionach jest niemożliwa.

Wobec powyższego czekam posłusznie na dalsze rozkazy. Leon Berbecki – komendant 5 pp”

Na tę depeszę przyszła depesza z Komendy Legionów:
„Rozkaz nr. fong.265 należy wykonać BEZ przymusu. Komenda Legionów”

Jak ten rozkaz wykonano nie wiadomo bo o 9 wieczorem przyjęto pismo do Komendy Legionów od 5 pp ale nie telefonicznie.

Odznaka czapkowa tzw. "kappenabzeichen"były szczególnie popularną formą upamiętniania różnych wydarzeń wśród żołnierzy austriackiej CK armii. Na zdjęciu kappenabzeichen wydany z okazji proklamacji niepodległości Polski.
Odznaka czapkowa tzw. „kappenabzeichen”były szczególnie popularną formą upamiętniania różnych wydarzeń wśród żołnierzy austriackiej CK armii. Na zdjęciu kappenabzeichen wydany z okazji proklamacji niepodległości Polski

22 października

Rano deszcz, zimno, jednym słowem pogoda diabła warta. Wychodzę na miasto. Wcale pusto wygląda. Uderza mnie regularny bieg ulic do siebie szalenie podobnych, pokrytych średnim błotem o chodnikach wykonanych z desek, domy drewniane pełne żydowskiej fantazji, skrofulicznie pokręcone, cierpiące na widoczny uwiąd starczy. Jednym słowem dziura jakich mało. Po co my tu właściwie siedzimy? Według opowiadań prusaków Baranowicze bardzo często gościły czeskie pułki słynące ze swoich panslawistycznych aspiracji – a więc żadna zapłata za nasze ponad dwuletnie walki i trudy. A wiec jesteśmy po prostu w interwencji i czekamy na rozstrzygnięcie sprawy polskiej. (…)

25 października

Dziś w nocy był alarm bo Moskale na froncie urządzili atak gazowy w wielkim stylu. Gazy dochodziły pod Baranowicze. Resztę nocy przespaliśmy z maskami w pogotowiu.(…)

30 października

(…) Dziś przyjechał pułk. Sikorski z Warszawy z wiadomościami w naszej sprawie. Na 12 w południe zebrali się w Komendzie u hrabiego Szeptyckiego pułkownicy, brygadierzy itd. I pułkownik Sikorski przedstawił ostatnią sytuację polityczną w Warszawie.

Rząd niemiecki żąda od Królestwa 50 tysięcy robotników na roboty i to do (niecz.) W zamian za to są Niemcy skłonne dać Polsce pewne koncesje. Na te niemieckie żądania odpowiedziały wszystkie warszawskie stronnictwa i partie polityczne zgodnie i jednogłośnie, że się temu sprzeciwiają, żądania zaś swe jako ogólne od całego polskiego społeczeństwa streścili w kilku punktach w memoriale do rządu niemieckiego. Głównymi punktami są: Niepodległość i król Polski, wznowienie państwowości polskiej, Legiony Polskie maja być zaczątkiem armii polskiej.

Imieniem rządu niemieckiego prowadzi sprawę w Warszawie gen. gubernator Bressler (w rzeczywistości nazywał się Hans Hartwig von Beseler – przyp.GK) i on w sprawie Legionów wydał takie orzeczenie:
„Opierając się na faktach zebranych z przesłuchania 150 legionistów bawiących w Warszawie stwierdzam, że legionista każdy jest to żołnierz z gruntu zepsuty polityką, rozpolitykowany, zdemoralizowany a jako taki nie może być bezterminowo kadrą przyszłej armii polskiej. Przez tego Legiony w ogóle nie mają charakteru czysto militarnego i w ścisłym słowa znaczeniu nie są wojskiem albowiem komitet taki jak NKN czy jego „Militarny Departament” nie jest w prawie tworzenie i (niecz.) wojska. „
Specjalnie więc sprawa legionów Polskich nie przedstawia się „różowo” choćby dlatego, że w istocie nie służą one w wszelkim związku z ogólną sprawa polską i niepodległością. Na zakończenie zebrania hrabia Szeptycki powiedział, że sprawa ta (Legiony Polskie) nie jest jednoznacznie jeszcze przesadzoną i że możliwem jest, że mozolną pracą i odpowiednią ilością faktów da się jeszcze zmienić owo zdanie gen. Bresslera o Legionach. (Beseler – patrz przypis powyżej- GK)

"Orzeł biały" wykonany przez Czwartaków z gałązek i kory brzozowej z okazji proklamacji niepodległej Ojczyzny 5 listopada 1916 r. (Zbiory Muzeum Podkarpackiego w Krośnie)
„Orzeł biały” wykonany przez Czwartaków z gałązek i kory brzozowej z okazji proklamacji niepodległej Ojczyzny 5 listopada 1916 r. (Zbiory Muzeum Podkarpackiego w Krośnie)

31 października

Dziś na wezwanie najwyższej komendy armii pruskiej wyjechał rotmistrz Mielżynski i płk. Sikorski do Warszawy by u gubernatora Bresslera (Beseler – patrz przypis powyżej-GK) pertraktować z gen. Ludendorffem w sprawie polskiej. Są pogłoski, że sprawa polska korzystny obrót wzięła. (mowa o gen. Ericu Ludendorffie – osobie decyzyjnej i wpływowej z otoczenia cesarza Wilhelma II – przyp.GK)

Obwieszczenie z treścią Aktu 5 listopada przygotowane przez Niemców i rozplakatowywane na ulicach Warszawy w listopadzie 1916 r.
Obwieszczenie z treścią Aktu 5 listopada przygotowane przez Niemców i rozplakatowywane na ulicach Warszawy w listopadzie 1916 r.

2 listopada

Rano zauważono przed oknem rotmistrza Kochanskiego i kap. Nieniewskiego małą drewnianą trumnę. Na wierzchu jej był napis „Pułk. Sikorskiemu”, po prawej stronie „Grabarzowi Polski” a po lewej „Oberstowi NKN”. Wściekły rotmistrz kazał tę trumnę schować do piwnicy.

3 listopada

Umarł major Fleszar w Słonimie. Są przypuszczenia , że dopuścił się samobójstwa.  Jedzie deputacja oficerów Legionów i kompania honorowa wraz z muzyką 1pp. (mowa o Albinie Fleszarze ps. „Satyr” dowódcy batalionów I Brygady z bliskiego otoczenia Komendanta, sygnatariuszu Memoriału Pułkowników, który na wieść o dymisji Piłsudskiego będąc przekonanym o załamaniu rozmów w sprawie dążeń niepodległościowych popełnił samobójstwo na dwa dni przed ogłoszeniem Aktu 5 listopada.  – przyp.GK)

4 listopada

Wieść radosna! Przyjechał kurier z Warszawy z wiadomością , że 5 listopada o godzinie 10-tej ogłoszona zostanie Proklamacja Niepodległości Państwa Polskiego! W Komendzie miny poważne, żołnierze mają miny rozanielone i świadczące o znacznym zużyciu alkoholu. Dziś wyjechały dwie deputacje oficerów i podoficerów , jedna do Lublina na tam mającą się odbyć proklamację, druga do Warszawy, również na tę uroczystość. Co dziwne z AOK przybyła depesza z imiennym wykazem oficerów mających wziąć udział w ogłoszeniu proklamacji.

Notatka z Nowości Ilustrowanych informująca o proklamacji Królestwa Polskiego
Notatka z Nowości Ilustrowanych informująca o proklamacji Królestwa Polskiego

5 listopada

Dzień dla nas historyczny, wielki dzień ogłoszenia Niepodległej Polski. Już 4 listopada o godz. 11.30 przed południem oficer łącznikowy austriackiej armii gen. Woyrsch`a rotmistrz Waldboot połączył się telefonicznie z majorem Kochańskim i doniósł mu, że jutro (5 listopada) w Warszawie i Lublinie o godzinie 2 po południu zostanie ogłoszona proklamacja niepodległości. Powiedział mu, że jest utworzone Państwo Polskie, samoistne, monarchiczne, dziedziczne i konstytucyjne. Na razie obejmie obszary Królestwa Polskiego, jednak granice nie są ściśle oznaczone. Możliwe, że nastąpi przyłączenie części Litwy i części Galicji (Kraków). Sama proklamacja przyszła do grupy Woyrsch`a na aparacie Hughes`a w języku polskim i rotmistrz Waldboot przywiezie ją autem rano o 9-tej (5 listopada) do Komendy LP.

Historyczny moment przekazania Legionom treści Aktu 5 listopada. Przed Komendą Legionów Polskich w Baranowiczach rotmistrz Waldboot z AOK [Naczelnej Komendy Armii Austriackiej] wręcza Akt Niepodległości majorowi Kochańskiemu, szefowi sztabu Komendy Legionów. Za nim obecni major Nieniewski i podporucznik Rotarski. (Fot. IPMS Londyn)
Historyczny moment przekazania Legionom treści Aktu 5 listopada. Przed Komendą Legionów Polskich w Baranowiczach rotmistrz Waldboot z AOK [Naczelnej Komendy Armii Austriackiej] wręcza Akt Niepodległości majorowi Kochańskiemu, szefowi sztabu Komendy Legionów. Za nim obecni major Nieniewski i podporucznik Rotarski. (Fot. IPMS Londyn)

Całe przedpołudnie dnia tego przeszło spokojnie, było poznać radość wszystkich, ale też pewne niedowierzanie, jakby nie zdawanie sobie sprawy z tego co nastąpiło.

Po południu odbyło się uroczyste ogłoszenie proklamacji w obozie gdzie kwaterują wszystkie nasze pułki. Ustawiono je w kolosalnym czworoboku. Oddziałom sztabowym, wiec i nam wypadło bardzo dobre miejsce przy kapliczce skąd właśnie ogłoszenie nastąpiło. Zjechało wielu przedstawicieli wojska pruskiego z jenerałem 3 dywizji obrony kraju niemieckiego na czele.

Zaczęła się sama uroczystość. Brygadier Haller głosem donośnym, silnym jak stal czytał rozkaz Komendy Legionów z dnia 5 listopada i proklamację. Patrzałem na jego twarz, widziałem jak przejął się doniosłością tej chwili, jak twarz jego zmieniała się i drgała nerwowo. Wyciągnął wreszcie szable i krzyknął trzykrotnie „hurra!” co powtórzył za nim cały korpus oficerski i legioniści. Muzyka zagrała „Jeszcze Polska nie zginęła”.
Nastąpiło potem przemówienie brygadiera Hallera do żołnierzy, krótkie, treściwe by jako żołnierze polscy bronili jej niepodległości tak wielkimi ofiarami okupionej, by nie dali jej sobie wydrzeć. Nastąpiły uczczenie
kościelne, odśpiewanie „Te deum laudamus” . Później jenerał pruski wygłosił w imieniu cesarza niemieckiego mowę, w którem wita nas nowe Państwo jako nowego sojusznika. (…)

Nastąpiła defilada wszystkich pułków i oddziałów, cudownie wypadła. Ślicznie wyglądały szeregi maszerujące jak mur. Do późnego wieczora muzyki obchodziły miasto i dla zamanifestowania grały. Panował w Baranowiczach kolosalny ruch a rozweseleni legioniści zapijali się na umór do późnej nocy. W centrali ruch panował kolosalny, mnóstwo nadchodziło depesz gratulacyjnych z różnych komend korpusów, dywizji i oddziałów, które w tej wojnie z nami się stykały, tak pruskie jak i austriackie.

Posłowie

Radość tego dnia była wielka ale zanim Polacy doświadczyli pełnej niepodległości musiało jednak upłynąć jeszcze kilka lat. Wojna światowa przygotowała Legionom jeszcze kilka „zakrętów”. Niebawem Niemcy i Austriacy z sojuszników zmienili się się we wrogów a Rosjanie na odwrót, w sojuszników. Piłsudski trafił do wiezienia w Magdeburgu a warunki rozejmu i zakończenia działań wojennych z 11 listopada 1918 r.  powodowały, że odrodzona Polska musiała jeszcze przez 4 lata toczyć wojnę o wschodnie granice, najpierw z Ukrainą a potem z Rosją bolszewicką a także pertraktować i walczyć o Śląsk i Pomorze.

[ Źródła: Muzeum Ossolińskich Wrocław - Relacje Stanisława i Tadeusza Tyrowiczów z pobytu w Legionach 
Polskich z lat 1915-1917 (15661/I), Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego Londyn, 
Nowości Ilustrowane, Kurier Warszawski, Ilustrowana Kronika Legionów (Warszawa, 1936), ebay.com, 
zbiory Muzeum Podkarpackiego w Krośnie, 
August Krasicki - Dziennik z kampanii rosyjskiej(Lwów 1934),
Wacław Lipiński - Szlakiem I Brygady 
zbiory prywatne ]

Licencja Creative Commons
Ten artykuł (z wyłączeniem zdjęć) jest dostępny na licencji:
Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe.
Obowiązuje podanie źródła - nazwisko autora lub adres bloga (legia.warszawa.pl)
Zdjęcia pochodzące ze źródeł innych niż archiwum autora mogą być objęte odrębnym rodzajem licencji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *