Legioniści:
Bolesław Wieniawa-Długoszowski

Legioniści:
Bolesław Wieniawa-Długoszowski

To jedna z najbardziej symbolicznych postaci Legionów. Legendą owiany został jeszcze za życia. Napisano o nim co najmniej kilkanaście książek, z których można się dowiedzieć nie tylko, że był najbliższym przyjacielem i powiernikiem Józefa Piłsudskiego, jego najbardziej znanym osobistym adiutantem, wykonawcą brawurowych i sekretnych misji, „pierwszym ułanem” Rzeczpospolitej i więźniem Rosji, ale także ulubieńcem kobiet, artystą, poetą, literatem i człowiekiem o wzorowym honorze.

Był też Wieniawa politykiem, generałem WP, ambasadorem RP w Rzymie, a w końcu pomazańcem Ignacego Mościckiego wskazanym na urząd Prezydenta RP po jego internowaniu we wrześniu 1939 r.

Mało jak na jedną osobę? Wystarczy, ale w żadnej z tych książek nie przeczytacie, że był również członkiem i działaczem Legii.

Model patrioty

Zanim jednak wspomnimy o związkach Wienawy ze sportem, warto szerzej zapoznać się z tą nietuzinkową postacią.

Urodził się 22 lipca 1881 r. w Galicji w miejscowości Maksymówka w województwie stanisławowskim.  Pochodził z rodziny pieczętującej się herbem Wieniawa (stąd przydomek) z silnymi tradycjami patriotycznymi korzeniami sięgającymi średniowiecznego kronikarza Polski Jana Długosza. W młodości kształcił się we Lwowie na studiach medycznych, ale już po zdobyciu fachu porzucił kitel, aby w Berlinie spróbować sił na tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. Pasję artystyczną rozwijał następnie w Paryżu. Poza rysunkiem i  malowaniem, pisał wiersze oraz tłumaczył na język polski dzieła francuskiej literatury. Biegle władał ośmioma językami.

W 1912 r. założył własne koło wojskowe. W 1913 r. wstąpił do Związku Strzeleckiego, a rok później spotkał Józefa Piłsudskiego, którym się bezgranicznie zafascynował już od pierwszego spotkania.

Jako szeregowiec w składzie 4 plutonu I Kompanii Kadrowej organizujących się Legionów wymaszerował 6 sierpnia 1914 r. z Krakowa przekraczając granicę  zaboru rosyjskiego, rozpoczynając wraz z innymi piechurami historię Legionów Polskich.  Niedługo potem (dokładnie po 4 dniach), jako dobrze  obeznany z jazdą konną, przeniesiony został do formowanego I Pułku Ułanów, dowodzonego przez Władysława Belinę-Prażmowskiego. Został wówczas dziesiątym z kolei ułanem tworzonej formacji. Od tego momentu szybko awansował. Wspominał swoje awanse następująco:

„…zostałem kapralem po dwóch tygodniach wojny, wachmistrzem po dwóch niespełna miesiącach, podporucznikiem po upływie trzech miesięcy, a porucznikiem na wiosnę 1915 roku, a będąc doktorem medycyny wolałem szablą operować wrogów niż lancetem rodaków, tym w pewnej mierze zdobyłem uznanie i sympatię Wacława Sieroszewskiego, który znając mnie z czasów Montparnasu, z niedowierzaniem śledził początki mej wojskowej kariery.”

Prawda była bowiem taka, że Wieniawa będąc obdarzonym wysoką inteligencją, błyskotliwą logiką oraz umiejętnością formułowania trafnych wniosków,  błyskawicznie zdobywał sympatię otoczenia co z kolei otwierało mu drogę do stanowisk.

W służbie u Komendanta Piłsudskiego

W 1915 r. został osobistym adiutantem Komendanta Piłsudskiego i równie szybko stał się jednym z jego najbardziej zaufanych współpracowników. Nie oznaczało to bynajmniej, że rozstał się z szabelką. Brał udział w szeregu bitew. Za wyprowadzenie z oblężenia szwadronu pod  Marcinkowicami, jak również za utrzymanie łączności na najtrudniejszym odcinku podczas ofensywy Brusiłowa pod Kostiuchnówką 4-6 lipca 1916 r., został odznaczony orderem Virtuti Militari.

Sztab Legionów Polskich w 1915 r. Trzeci od lewej Stanisław Rouppert późniejszy prezes Legii w latach 1928-1932, szósty – gen. Piskor także przez wiele lat członek Legii, pierwszy z prawej kolejny działacz Legii Wieniawa-Długoszowski, a dla kontrastu pierwszy z lewej to gen. Sosnkowski późniejszy prezes Polonii Warszawa. W środku Komendant Józef Piłsudski.Sztab Legionów Polskich w 1915 r. Trzeci od lewej Stanisław Rouppert późniejszy prezes Legii w latach 1928-1932, szósty – gen. Piskor także przez wiele lat członek Legii, pierwszy z prawej kolejny działacz Legii Wieniawa-Długoszowski, a dla kontrastu pierwszy z lewej to gen. Sosnkowski późniejszy prezes Polonii Warszawa. W środku Komendant Józef Piłsudski.

Po rozbiciu Legionów i aresztowaniu Piłsudskiego wcielono go do armii austriackiej skąd zdezerterował i kontynuował walkę w II Korpusie Polskim formowanym w Rosji. Działał w tym czasie również w strukturach tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej. Po klęsce pod Kaniowem, do której doszło 11 maja 1918 r., próbował przedostać się do Murmańska, aby tą drogą znaleźć się we Francji gdzie formowała się „Błękitna Armia” gen. Hallera. Schwytany w drodze przez bolszewicką WCzK został osadzony w moskiewskim więzieniu na Łubiance.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości walczył nadal, tym razem o granice Rzeczpospolitej. Był wszędzie tam gdzie działo się najwięcej. Wraz z gen. Żeligowskim brał udział, m.in. w zajęciu Wilna w 1919 r., w maju 1920 r., wkraczał z Wojskiem Polskim do Kijowa,  bronił także Warszawy w bitwie warszawskiej 1920 r. za co tym razem uhonorowano go Krzyżem Walecznych.

Jak wspomniałem, Wieniawa w czasie pokoju był też uznanym dyplomatą. Rozpoczynał jako uczestnik pierwszej misji rządu polskiego w Paryżu w 1919 r., potem był attaché wojskowym w Bukareszcie w 1922 r., gdzie brał udział w przygotowywaniach na rzecz polsko-rumuńskiej konwencji sojuszniczej, a 16 lat później został mianowany ambasadorem Polski w Rzymie.

Każdą funkcję w wojsku przyjmę

We wrześniu 1939 r.  prezydent Ignacy Mościcki, po internowaniu w Rumunii mianował Wieniawę-Długoszowskiego swym następcą z racji niemożności sprawowania urzędu. Do tej prezydentury nie dopuścili Francuzi inspirowani przez zadeklarowanego oponenta obozu piłsudczykowskiego gen. Władysława Sikorskiego. Dostrzegając konflikt, Wieniawa honorowo zrezygnował ze starania się o urząd, a pierwszym prezydentem Rzeczpospolitej na obczyźnie został wówczas Władysław Raczkiewicz.

Wkrótce znalazł się w USA, gdzie w Detroit został publicystą „Dziennika Polskiego”. Mimo starań o zadania wojskowe, a także składanych stale deklaracji powrotu do wojska i chęci służenia Ojczyźnie rząd londyński pomijał go jednak konsekwentnie przy obsadzie stanowisk wojskowych.  W listach do przyjaciół pisał:

Krwawi mi serce, gdy myślę o kraju… Właściwie żal mi, że nie mogę być z Wami, znaleźć robotę przy jakimś karabinie maszynowym czy przy armacie przeciwlotniczej. Cóż robić… (fragment z listu do mjr. Henryka Floyar-Rajchmana opublikowany przez Wacława Jędrzejewicza w art. „Śmierć Wieniawy” – Wiadomosci)

a w innym liście kierowanym bezpośrednio do Prezydenta RP Raczkiewicza napisał:

Równocześnie z tym pismem do Pana Prezydenta wysyłam odpowiedź do Pana  Generała Sikorskiego, że każdą funkcje w wojsku przyjmę, a proszę jedynie o pozwolenie zabrania ze sobą żony mej i córki, których nie mogę zostawić w Ameryce bez środków do życia. Są one dzielnymi niewiastami i mogą się przydać jako sanitariuszki lub świetliczarki (fragment listu Wieniawy do Prezydenta Raczkiewicza. Ibidem)

Ponieważ nie przestawał słać próśb o przydział, więc 1942 r. w końcu otrzymał nominację, nie wojskową jak chciał, ale dyplomatyczną – ambasadora Polski na…  Kubie.

Służbę na stanowisku całkowicie pozbawionym wpływu na losy Ojczyzny uznał jednak za upokorzenie. Nie potrafiąc pogodzić się z izolowaniem, psychicznie dręcząc się wciąż pogarszającymi się losami okupowanej Polski przy pogłębiającej się depresji w końcu popełnił samobójstwo 1 lipca 1942 r. wyskakując z tarasu 3 piętra domu przy ulicy Riverside Drive 3 w Nowym Jorku. W pożegnalnym liście do mjr. Henryka Floyar-Rajchmana napisał:

Osobiście za największą krzywdę uważam, że mimo wszystkich starań z mojej strony, a nawet pisemnej obietnicy gen. Sikorskiego nie pozwolono mi w tych ciężkich czasach być żołnierzem. Uważałem się zawsze i uważam za żołnierza. Nic innego robić nie potrafię.(Ibidem)

Wśród osób znających osobiście gen. Długoszowskiego istniał jednak przez lata spór o przyczyny jego śmierci. O innych interpretacjach powodów tragicznej w skutkach decyzji można przeczytać w książce płk. Romeyko „Wspomnienia o Wieniawie” napisanej w 1969 r. a wydanej w Polsce w 1990 r. (MON).

W 1990 r. urnę z prochami Wieniawy przewieziono do Polski i uroczyście złożono na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie obok kwater innych legionistów.

Grób gen.Bolesława Wienawy-Długoszowskiego na cmentarzu Rakowickim w KrakowieGrób gen.Bolesława Wienawy-Długoszowskiego na cmentarzu Rakowickim w Krakowie

Anegdoty

Pisząc o Wieniawie, nie sposób pominąć temat anegdot, jakie przez całe lata o nim krążyły. Był w życiu generała bowiem okres gdy prowadził on wyjątkowo bogate życie towarzyskie, lubił bywać na bankietach gdzie nie stroniono od alkoholu co powodowało, że stawał się łatwym celem pism satyrycznych i ciętych języków.

Okres „zabawowy” zakończyło skierowanie do służby dyplomatycznej a powaga reprezentanta Rzeczpospolitej sprawiła, że Wieniawa z dnia na dzień zmienił styl życia stając się godnym urzędu oraz całkowitym abstynentem. Utarte anegdoty jednak pozostały, żyjąc dalej własnym życiem.

Oprócz tych prawdziwych, wiele plotek do dzisiaj krążących o hulaszczym trybie życia „pierwszego ułana Rzeczpospolitej” było jednak wyssanych z palca jak chociażby ta, chyba najbardziej znana, że miał na koniu wjechać do restauracji Adria i z wysokości wydawać dyspozycje kelnerom.

Wieniawa w towarzystwie aktorki Zuli Pogorzelskiej i poety Antoniego SłonimskiegoA melanż trwa… Wieniawa w towarzystwie aktorki i piosenkarki Zuli Pogorzelskiej i poety Antoniego Słonimskiego

Kilka opowieści jednak warto przytoczyć, aby czytelnik mógł wyrobić sobie ocenę o jego osobowości.

Z pyskiem do noblisty

W 1915 r. Wieniawa, jako porucznik w składzie plutonu ułanów pod dowództwem Władysława „Beliny” Prażmowskiego dotarł do Oblęgorka, który leżał na terenie  zaboru rosyjskiego. Przebywał tam wówczas Henryk Sienkiewicz uwielbiany przez legionistów. „Beliniacy” ekscytowali się licząc na spotkanie z pisarzem, pokrzepicielem serc, którego powieści wpływały na wyobraźnię młodych żołnierzy i patriotów w legionowych mundurach. Niejednokrotnie zdarzało się bowiem, że legioniści przyjmowali imiona bohaterów powieści Sienkiewicza jako pseudonimy wojskowe. Nie brakowało zatem w Legionach Kmiciców czy Zagłobów (ten ostatni pseudonim przybrał sobie, m.in. piłkarz Legii Wrócisław Smoleński).

Ku zaskoczeniu ułanów, pisarz przyjął ich jedynie w drzwiach (a ściślej na ganku swojego dworku) i do tego dosyć chłodno. Rozmowa kompletnie się nie kleiła, rezolutny zazwyczaj Belina coś tam dukał, Sienkiewicz odpowiadał mu monosylabami, a inni milczeli, jedynie Wieniawa starał się ratować sytuację i podtrzymywać rozmowę. Po kilku zdaniach jednak zrozumiał, że przyczyną okazywanej niechęci legionistom okazała się wspólna wojenna ścieżka Legionów nie tyle z Austriakami, ale ze  znienawidzonymi wśród Polaków zaboru rosyjskiego Niemcami. Zdziwiony tym przeniesieniem antypatii na Legiony, Wieniawa nie zdążył się ugryźć w język i podobno do autora Trylogii hardo wypalił – „… bo idziemy z Niemcami? A choćby i z samym diabłem, byleby do wolnej Polski!”.

Czego komu brakuje

Innym razem  w czasie postoju I Brygady na Wołyniu Wieniawa-Długoszowski został zapytany przez wziętego do niewoli rosyjskiego oficera o co właściwie walczą Legiony Polskie. Bez namysłu odpowiedział na to: „My walczymy o wolną Polskę, a wy o co?”
Na to Rosjanin dumnie: „A my o honor”!
Wieniawa pokiwał głową: „Widocznie każdy walczy o to czego mu brakuje” – podsumował.

Za mundur z honorem

Z kolei w 1934 roku, będąc już w generalskich szlifach miał reprezentować Polskę na pogrzebie króla Jugosławii, ale  z bliżej nieustalonych przyczyn spóźnił się na uroczystość. Po powrocie do kraju dostał rozkaz zameldowania się u Marszałka Piłsudskiego, bardzo niezadowolonego z takiego obrotu sprawy. Wieniawa „na dywanik” przybył na dodatek w smokingu, co do reszty zirytowało szefa. Na sam widok prężącego się na baczność Wienawy w wieczorowym stroju wrzasnął: „Co to ma wszystko znaczyć?” Na to Wienawa odpowiedział: „Melduję posłusznie, iż jestem świadomy, że ciężko przewiniłem i powinienem dostać po pysku, ale ponieważ nie godzi się, aby Polski generał dostał po mordzie w mundurze dlatego przybyłem jako cywil”.  Rozbroił Piłsudskiego tą deklaracją i jak to zazwyczaj z ulubieńcami bywa, kary nie doświadczył.

Za honor w mundurze

Honor jednak Wienawa stawiał jeszcze wyżej od munduru, co pokazuje kolejna anegdota.

We dworze w Mroczkowie u przyjaciół Wienawy p. Libiszowskich, odbywał się pewien letni raut w plenerze, nad stawem. Na przyjęciu obowiązywał strój wieczorowy. Dzieci Libiszowskich, które uwielbiały generała często wykorzystywały jego sympatię dla własnej zabawy. Dziesięcioletni syn Libiszowskich, zapytał Wieniawę:
– Czy to prawda, że wujek spełnia prośby dzieci?
– Tak, oczywiście, spełniam prośby dzieci – odparł Wieniawa.
– Wszystkie? – chytrze dopytywał chłopiec. – Czyli gdybym miał jakieś życzenie, to wujek je by spełnił?
– Tak, przecież powiedziałem, że nie odmawiam dzieciom. – Wieniawa nieświadomy podstępu brnął w pułapkę
– To niech wujek wejdzie do stawu! – zaproponował młokos.
Wieniawa wstał bez namysłu i dostojnym krokiem wkroczył do stawu w galowym mundurze, ku uciesze dzieci i pełnej konsternacji dorosłych. Przerażony chłopiec zapytał: – Dlaczego wujek to zrobił, ja przecież tylko żartowałem!
A wujek odparł:
– Dałem ci słowo, że spełnię twoje życzenie i dlatego nie mogłem postąpić inaczej. Zapamiętaj na całe życie, jeżeli dasz komuś słowo, że coś zrobisz, zrób to honorowo, choćby bardzo bolało.

Sport i Legia

Stosunek Wieniawy do sportu był więcej, niż życzliwy. Lubił zawody sportowe i żywo się nimi interesował. Często go można odnaleźć na fotografiach z okresu wojennego w roli obserwatora piłkarskich zawodów sportowych drużyn legionowych. W przekazach prasowych 20-lecia międzywojennego nie brakuje również informacji o jego obecności na trybunach podczas meczów, nie tylko piłkarskich, ale szermierczych czy pokazach hippicznych. Nie był jednak tylko i wyłącznie kibicem. Pierwszy czynny kontakt ze sportem zanotował już w czasach gimnazjalnych. Niestety, wspomnienia jego z tego okresu były raczej przykre ze względu na:

„…złe stosunki z cesarsko-królewskimi belframi […] wskutek ich bezwzględnej nietolerancji dla zainteresowań sportowych” co „przy moim nieokiełznanym od kołyski temperamencie doprowadzało do licznych starć i nieporozumień, w których rezultacie wylewano mnie sromotnie ze wszystkich po kolei lwowskich gimnazjów” (Bolesław Wieniawa-Długoszowski, Wymarsz i inne wspomnienia, Warszawa, 1992).

Okres przed odzyskaniem niepodległości był wyjątkowo trudny dla młodych adeptów kształcenia kultury fizycznej czy sportu, ponieważ nie dość, że zaborcy krzywo patrzyli na zorganizowaną aktywność fizyczną polskiej młodzieży, to i grono pedagogiczne w większości uważało sport za zło wcielone starając się ukrócić tę formę spędzania wolnego czasu . W Galicji w piłkę nożną uczniowie grali pod pseudonimami z obawy przed konsekwencjami, jakie groziły w szkole za uprawianie sportu. Wieniawa jednak nie miał żadnych wątpliwości, że warto było już wówczas interesować się sportem:

„…dzięki namiętnemu upodobaniu do sportów, którego moi profesorowie nie zdołali wykorzenić ze mnie najbardziej wyrafinowanymi szykanami (za moich czasów nie grano młodym szampionom hymnu narodowego, lecz sypano im hojnie dwóje, lub jako zakałę wylewano z gimnazjum) wyruszyłem na wojnę nieźle przygotowany do znoszenia trudów i niebezpieczeństw i w polu zachowywałem się zawsze przyzwoicie, strzegąc pilnie wszystkich reguł  legionowego i ułańskiego „fasonu”.” (Ibidem)

Bolo – łącznik

Między kwietniem a 6 lipca 1916, Wieniawa z całą pewnością był czynnym piłkarzem drużyny Sztabu Komendy I Brygady. Grał wówczas na pozycji prawego łącznika.  Był to okres erupcji sportu legionowego na Wołyniu. Zespół Wieniawy rozgrywał mecze najczęściej na boisku w obozie Nowa Rarańcza, nieopodal zresztą Legionowa, gdzie z kolei stacjonowała i działała Legia. Nie znalazłem jednak żadnego przekazu, że obie drużyny mogły grać ze sobą, choć nie jest to wykluczone, bo oba obozy dzieliło od siebie raptem 3 kilometry, a skądinąd wiadomo, że każdą chwilę wolną legioniści zamieniali na „uganianie się za balonem”.

Bolesław Wieniawa-Długoszowski (4 od prawej) na trybunie jednego z boisk legionowych na WołyniuBolesław Wieniawa-Długoszowski (4 od prawej) na trybunie jednego z boisk legionowych na Wołyniu

Team Sztabu Komendy I Brygady grał w strojach białych z zielonymi obwódkami przy nogawkach i rękawach. Skład drużyny był następujący. Bramkarze: Walaszek, Polniaszek, obrońcy:Kiełbusiewicz, Aleksander Litwinowicz, pomocnicy: Władysław Litwinowicz, Świszczowski, Trojanowski, napad: Tadeusz Piskor – prawoskrzydłowy,  Bolesław Wieniawa-Długoszowski – prawy łącznik, Stanisław Roupert – środek ataku, Kucz – lewy łącznik, Władysław Belina-Prażmowski – lewoskrzydłowy. Zdarzało się również, że oprócz wymienionych grali w tym zespole również: Tadeusz Kasprzycki, Konstanty Dzieduszycki i Stanisław Skotnicki. Jak widać był to zespół składający się w dużym stopniu  z przyszłego establishmentu Wojska Polskiego, a wiele z wymienionych osób później działało w Legii już w Warszawie.

Biało-zieloni występowali jednak najprawdopodobniej tylko w roku 1916, chociaż według Stanisława Roupperta, team reaktywował się na pewien czas po kryzysie przysięgowym w obozie dla internowanych oficerów w Benjaminowie.

O sędziowaniu Komendanta

Z okresu piłkarstwa na Wołyniu pochodzą też wspomnienia sportowe Wieniawy dotyczące Komendanta Piłsudskiego, które wywołały po latach sporo zamieszania. Bowiem, jak zapisał Wieniawa, nie tylko on brał udział w meczach, ale i Komendant Piłsudski miał sposobność od czasu do czasu pełnić funkcję sędziego. Część historyków sportu bardzo wątpliwie podchodzi do tej informacji podkreślając powagę stanowiska dowódcy I Brygady Legionów, która nie pozwalałaby mu się uganiać po boisku. Być może mają rację, bo Komendant Piłsudski w sporcie widział przede wszystkim narzędzie krzewienia kultury fizycznej i raczej nie był fascynatem samej rywalizacji sportowej. Jego ulubioną grą były szachy i tej pasji poświęcał się autentycznie.

Z drugiej strony jednak Wieniawa znał Piłsudskiego tak dobrze jak nikt. Wiedział o jego prywatnej stronie wiele więcej, niż jakikolwiek historyk. Skoro Komendant, mimo całej powagi swojego stanowiska, pozwalał sobie na zabawę w seansach spirytystycznych z oficerami, to być może kiedyś, z ulubionej brzozowej ławeczki przy boisku pod Nową Rarańczą, rozstrzygał również spory pomiędzy zawodnikami podczas któregoś meczu najbliższych oficerów sztabowych I Brygady co Wieniawa uznał za sędziowanie. Nie ma też najmniejszych powodów, aby nie wierzyć Wieniawie, bo wszystkie jego wspomnienia są dosyć precyzyjne, a samo „nieprawdopodobieństwo” to za mało, aby je negować.

Epizody hippiczne

Trzeba również wspomnieć o startach pułkownika Długoszowskiego w roli zawodnika w szeregu zawodów hippicznych, szczególnie w organizowanych przez wojsko długodystansowych rajdach konnych. Od czasu do czasu można było w prasie przedwojennej znaleźć informacje na ten temat. Przegląd Sportowy z 20 października 1928 r. donosił, że w rajdzie na trasie Warszawa-Morskie Oko Wieniawa zajął w klasyfikacji generalnej 15 miejsce reprezentując drużynę konną 1 Pułku Szwoleżerów.

Notatka prasowa z Przeglądu Porannego z 1926 r. informująca o reaktywowaniu w Legii sekcji szermierczej

Generalska szermierka

W Legii Wieniawa znalazł od połowy września 1926 r. obejmując funkcję prezesa sekcji szermierczej. Sekcja wówczas organizowała się na nowo po kilku latach całkowitej bezczynności od czasu, gdy szermierze WKS Warszawa postanowili się oddzielić. Była to poważna restrukturyzacja tej dyscypliny, bo wkrótce szermierze Legii mieli się stać najlepsi w Polsce.

Wieniawa w tym czasie jako nowo mianowany pułkownik, objął w wojsku wymarzoną funkcję szefa 1 Pułku Szwoleżerów im. J.Piłsudskiego, który stacjonował niedaleko Legii w koszarach przy ul. 29 listopada. Jak ważna była to dla niego nominacja świadczy, że zrezygnował wówczas z dowództwa Brygady Kawalerii, a gdy z początkiem  roku 1932 mianowano go generałem brygady podobno kazał sobie z nostalgii wydrukować wizytówki „Gen.Wieniawa-Długoszowski były pułkownik”.

Podsumowanie pracy sekcji szermierczej Legii na przełomie 1927/1928 (Stadjon)

Trudno jednoznacznie określić jakie dokładnie sukcesy zawodnicze odnosiła sekcja w czasie zarządzania przez Wieniawę, ponieważ prasa z tego okresu zazwyczaj nie informowała o przynależności klubowej szermierzy, a sukcesy na macie prezentowała zazwyczaj jako wyniki indywidualne.

Wiadomo jednak, że fechtunek w Legii od 1927 r. rozwijał się dość dynamicznie startując od poziomu 30 zawodników i notując roczny przyrost członków sekcji na poziomie 30%. Za czasów Wieniawy do Legii trafili olimpijczycy i medaliści z Antwerpii Adam Papee, Władysław Segda, a Jerzy Zabielski powrócił do klubu wojskowych po kilku latach fechtowania dla krakowskiego AZS.

Sukcesem czasów prezesa Długoszowskiego było stworzenie dynamicznie działającej Szkoły Szermierczej WKS Legii, organizującej cieszące się całkiem sporym zainteresowaniem  kursy dla młodzieży i wojskowych.  Jak widać z poniższego wycinka prasowego nie była to jedyna grupa docelowa do jakiej docierała Szkoła Szermierki Legii. Sił w szablach i florecie mogły spróbować za jedyne 5 zł również …starsze panie.

Oferta Szkoły Szermierczej WKS Legia dla nietypowego targetu 😉

Niestety nie do końca jest jasne, kiedy Długoszowski rozstał się z Legią, ale najprawdopodobniej miało to miejsce w 1930 r., gdy kierowanie sekcją rozpoczął Władysław Segda.  Mogło to być podyktowane przeniesieniem służbowym w wyniku którego Wieniawa objął dowództwo I Brygady Kawalerii, a później II Dywizji Kawalerii w Warszawie. Szermierki jednak do końca nie porzucił. Już jako mianowany Generał Brygady stanął na stanowisku Prezesa Polskiego Związku Szermierczego i funkcję tą pełnił do końca 1938 r.

W środku, zwrócony profilem Prezes Polskiego Związku Szermierczego gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski w otoczeniu szermierzyW środku, zwrócony profilem Prezes Polskiego Związku Szermierczego gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski w otoczeniu szermierzy

Zapomniany czy niechciany?

Po wojnie, w Polsce socjalistycznej dla znanych postaci z obozu sanacyjnego nie było miejsca. Z podręczników szkolnych, aż do roku 1980 zniknęli Piłsudski, Haller i inni przywódcy 20-lecia międzywojennego.

Polityka damnatio memoriae dotyczyła również wszystkich bliskich oficerów z otoczenia Piłsudskiego, ale Wieniawie przyszło pełnić szczególną rolę w socjalistycznej historii Polski.

Zdarzało się bowiem, że akurat on był wspominany w artykułach jednak z wyraźnym akcentem dla jego bankietowej przeszłości,  jako hulaka, „bawidamek” i posągowa postać błazna związanego z sanacyjną władzą, której z kolei lekkomyślność stała się symbolem przehulania Polski i doprowadzenia do klęski we wrześniu 1939 r.  Osąd  był niesprawiedliwy, ale Wieniawa na całe lata już pozostał symbolem zabawowej elity władzy.

Fragment „Czarnej Księgi Cenzury” wydanej w latach 70-tych w Londynie  informujący o „wycinaniu” znanych postaci związanych m.in. z przedwojenna sanacją

Również Legia nie chwaliła się ani legionowymi korzeniami, ani sanacyjnymi pułkownikami w swoich szeregach.

O dziwo jednak w księdze jubileuszowej wydanej na 50-lecie klubu nazwisko płk. Wieniawy-Długoszowskiego można odnaleźć w symbolicznym fragmencie dotyczącym utworzenia sekcji szermierczej.

Nie wynikało to jednak z potrzeby poinformowania czytelników przez ówczesne władze klubu o płk. Wieniawie-Długoszowskim w Legii. Po prostu, część przedwojenną księgi jubileuszowej wydanej w 1966 r. przygotowywał osobiście Stanisław Mielech i na podstawie własnoręcznie zebranych notatek odnotował Wieniawę jako prezesa sekcji szermierczej.

W maszynopisie Mielecha przekazanym MON do druku, informacja o Wieniawie występuje kilkukrotnie w różnych fragmentach książki, ale w księdze po jej wydrukowaniu znalazło się tylko raz. Zatem  albo redakcja lub cenzura najprawdopodobniej nie były wystarczająco precyzyjne w usuwaniu nazwiska generała z tekstu, albo pozostawiono informację o Wieniawie jedynie w formie minimalnej.

[ Zdjęcia do artykułu pochodzą z: NAC, CAW, Stadjon, Kurjer Poranny,
 Przegląd Poranny, Czarna księga cenzury - T.Strzyżewski, Londyn 1977, 
 zbiory prywatne ]
Licencja Creative Commons
Ten artykuł (z wyłączeniem zdjęć) jest dostępny na licencji:
Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe.
Obowiązuje podanie źródła - nazwisko autora lub adres bloga (legia.warszawa.pl)
Zdjęcia pochodzące ze źródeł innych niż archiwum autora mogą być objęte odrębnym rodzajem licencji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *